wtorek, 7 kwietnia 2015

O komunikacji przede wszystkim w Krakowie, nieco o Warszawie.

Planowanie nowych arterii komunikacji miejskiej w naszej szerokości geograficznej wciąż ma posmak niewiadomej oraz eksperymentu. W ostatnim czasie dużo miejsca w mediach zajmuje temat metra. 

Akurat zaciekawił mnie artykuł związany z Warszawą. "ZTM mięknie, metro się nie sprawdza" http://infotram.pl/text.php?from=main&id=70041

Z centrami przesiadkowymi jest jeden problem. Nie powinny generować dodatkowych tłumów, tylko być zlokalizowane w miejscach, w których ten tłum zostanie umiejętnie rozładowany. Nie powinny ilością podjeżdżających autobusów oraz tramwajów tworzyć korków. Przykład warszawski pokazuje, że tym razem centrum przesiadkowe zlokalizowano daleko od dotychczas zwyczajowo przyjętych miejsc transferu pasażerów. Poza tym metro jest na tyle nieatrakcyjne swoją długością, że nie spełnia swoich funkcji. Dla osób startujących z Warszawy Wileńskiej w kierunku starego miasta, metro zupełnie nie jest potrzebne. Wystarczą przejazd przez dwa przystanki tramwajowe, żeby dotrzeć do celu. Metrem dużo wolniej i niestety z przesiadką.

O tym więcej w materiale: "Druga linia metra w Warszawie, wnioski dla Krakowa"  http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,17653642,Druga_linia_metra_w_Warszawie__wnioski_dla_Krakowa.html

Popatrzmy co dzieje się w Krakowie. Rondo Matecznego, Centrum Kongresowe... to miejsca, gdzie widocznej komunikacji miejskiej jest za dużo, autobusy przed dojazdem w zatoczkę stoją na pasach dla pieszych. Sądzę, że właśnie w tym miejscu planiści umieściliby stację metra, żeby jeszcze bardziej wszystko stało się zapchane. Te miejsca powinny być jak najbardziej przelotowe, a nie przesiadkowe. Są już przeciążone i nie widać widoków na poprawę. 

Równie dobrze przecież funkcjonowałaby komunikacja tramwajowa, której linie kończyłyby trasę wielką pętlą wokół Plant. Jeszcze lepiej gdyby wszystkie linie tam się zbiegały. A pasażerowie zamiast przejechać przez ścisłe centrum tranzytem, ściskaliby się na przystankach w celach przesiadkowych. Czasami koncepcje komunikacyjne są ciekawe ze względu na wartości artystyczne oraz kategorię "ciekawostki", niż ze względu na wartości użytkowe. 

Krakowski Szybki Tramwaj w niedalekiej przyszłości przebiegać ma estakadą nad peronami dworca płaszowskiego. Według założeń ma być szybki dla mieszkańców Krowodrzej Górki i Kurdwanowa w celu przedostania się do Dworca Głównego. Już pisano tutaj w poprzednich postach, że przystanki z nazwą "Dworzec Główny" /Wschód, Zachód, Tunel/ są kiepsko ze sobą skomunikowane, a spod przystanku zachodniego do Dworca Głównego można podjechać jeden przystanek tramwajem nr 3. O funkcjonalności przedostania się szybkim tramwaje do starego miasta możemy zapomnieć. Zapomnieć o szybkim tramwaju mogą pasażerowie takich miejsc jak Powstańców Wielkopolskich, Plac Bohaterów Getta, Starowiślna. Zawsze można usłyszeć argument, że przecież możemy się przesiąść, w celu osiągnięcia miejsca docelowego. Gdyby natomiast tramwaj nr 3 szedł pod ziemią całą swoją obecną trasą z Bieżanowa do Poczty Głównej niczym premetro, z przedłużeniem pod rynkiem aż w kierunku Bronowic, to może miałoby to jakiś sens?

Planowanie wydaje mi się zabiegiem wciąż na tu i teraz, a nie za dwie, trzy dekady. Takie myślenie należałoby zmienić. Tutaj obecne wypadkowe: "Tramwaje staną w korkach? Metro wybawieniem dla Krakowa?" 
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,17532694,Tramwaje_stana_w_korkach__Metro_wybawieniem_Krakowa_.html#TRrelSS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz