Bardzo kameralny i subtelny spektakl o dość kontrowersyjnej postaci warszawskiego getta. "Samotne tango Wiery Gran" to monodram, w którym z resztek pamięci poznajemy postać tytułowej bohaterki. Samotna postać opowiada nam o swoim burzliwym życiu w burzliwych czasach. Przedstawia swoje wybory, determinację przeżycia. Nie broni się, nie ocenia, nie daje jasnych odpowiedzi. Nam widzą pozostaje przede wszystkim sięgnąć do źródeł historycznych i jeśli mamy moralne prawo, osądzić postać.
Spektakl zagrany na scenie Teatru Bez Rzędów, scenie studyjnej wprowadza nastrój niejakiej intymności. Rekwizyty prawie nas dotykają, aktorka przemieszcza się na wyciągniecie naszych rok. Ta bliskość sprawia wrażenie szczerej rozmowy, niekoloryzowania. Bez krzyku, martyrologii.
To monodram z wykorzystaniem piosenki, muzyki na żywo, ze dobrym aktorstwem, ciekawą interpretacją wiersza. Duże brawa dla aktorki grająca tytułową postać, za różne odcienie gry, za umiejętne utrzymanie zainteresowania, dobry kontakt z publicznością. Kiedy w finale staje się nieobecna, czuję się niedosyt, że jeszcze nie wszystko zostało powiedziane, że jeszcze chce się obejrzeć obrazki z jej życia, historycznego kalejdoskopu. Brawa są jakby zbyt współczesne w tym momencie, nie na miejscu, ale na szczęście zasłużenie dla występujących.
To przedstawienie dla kochających klasyczny teatr. Gdzie słowo staje się siłą sprawczą. Jeśli będzie mi dane, z przyjemnością obejrzę raz jeszcze ten tytuł.
http://teatrmidraszowy.pl/samotne-tango-wiery-gran/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz