wtorek, 24 marca 2015

Maraton z Melpomeną z małą zadyszką.

W swoich biegach przez teatry, nie wszystko można opisać. Niektóre zdarzenia można określić tylko jednym słowem: "samograje" /"Mayday" Teatr Bagatela/, które trudno odróżnić od siebie po kilku sezonach. Realizacje podobne, często w tej samej reżyserii. Po latach w głowie pytanie, czy to było wrocławskie, krakowskie czy warszawskie?

Czasami z tekstu zostaje tylko wrażenie kabaretu, a klasyczny teksy przerobiony na śmichy i chichy /"Trzej muszkieterowie" Teatr Łaźnia Nowa/.

Zatem pojawiające się tutaj próby opisu teatru są również potwierdzeniem, ze pomimo ich subiektywnej nieatrakcyjności nie powinno się o nich zapomnieć. Najgorzej jest coś przemilczeć, jak w powiedzeniu, że lepiej, żeby mówiono o kimś źle, niż wcale.

Do zobaczenia na widowni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz