poniedziałek, 12 października 2015

"Estra i Andro", czyli Krakowski Teatr Tańca na bruku.

Tym razem ta krakowska grupa przygotowała przedstawienie uliczne. Na początku widzowie przyjęli pozycje strategiczne przy barierkach, by po kilku minutach "rozerwać się" i doskonalić umiejętność bilokacji. Byliśmy zmuszeni do wybrania, kogo mamy oglądać, grupę aktorek czy grupę mężczyzn? Taka uroda teatru ulicznego. Miałem to szczęście, że mogłem się przemieszczać pomiędzy działaniami grupy żeńskiej i męskiej.

Zatem kobiety: czerwień, życie, pełen erotyzm. Zatem faceci: biel, sieroctwo, pełna seksuologia. Dla miłośników X Muzy mamy korelacje z twórczością filmową. Vagina jak u Almodovara, plemniki jak u Allena. Szaleństwo!

O ile kobiety wyglądały zmysłowo, to faceci niekoniecznie. Przypominali dzieci zagubione we mgle w poszukiwaniu matczynego ciepła. Nie wiem, czy jest możliwe, żeby facet przebrany za nasienie mógł wyglądać atrakcyjnie. Zawsze będzie to komiczne. Nawet najprzystojniejszy Adonis nie ma szans na tym polu. Jedynie Meryl Streep mogła by unieść ciężar gatunkowy takiej postaci i nie byłaby groteskowa.

Idąc jeszcze dalej, w biologiczne konteksty, mamy co następuje: 
- estriol – organiczny związek chemiczny, pochodna estranu. Jest ludzkim hormonem steroidowym. Wzrost jego syntezy następuje w ciąży.  
- andropauza (gr. andros = mężczyzna, człowiek; gr. pausis, łac. pausa = przerwa) - w ujęciu biopsychospołecznym definiowana jako okres w życiu mężczyzny (najczęściej po 50 roku życia), zapowiadający zbliżające się wejście w okres starości z początkiem wystąpienia szeregu dolegliwości w różnych sferach funkcjonowania jednostki, zarówno somatycznej, psychologicznej jak i seksualnej o podłożu wielonarządowych zmian w organizmie, w tym zmian hormonalnych, wywołanych starzeniem się.
I wszystko by się zgadzało. Kobiety są niczym matka natura przynosząca życie i energię. Mężczyźni zdziecinnieli na dobre. W sumie to żadne odkrycie, w końcu faceci to duże dzieci.  

Kobiety na początku działań są wojującymi feministkami. Krzyczą coś inspirowanego "Seksmisją" /znów film/. Stąd niemożność porozumienia z facetami i rozłąka życiowa. Faceci jak to dzieci, bawią się najczęściej w wojnę. Kobiety są zmysłowe, kokietują, mają energię samby, nie obcy jest im śpiew. Faceci biegają po ulicy i robię więcej hałasu niż sensownych działań, plączą się wokół swoich ogonków i czasami oddają się błogiemu nicnierobieniu sennemu. I to wtedy, kiedy kobiety oddają światu swoją zmysłową energię. Kobiety działają zespołowo, faceci nie mają lidera. Jeśli kobiety to słonce, to faceci jakieś komety, które od czasu do czasu musną gorącą gwiazdę.

Nie jest zaskoczeniem, że pod koniec przedstawienia musi połączyć się pierwiastek męski z żeńskim. Pierwsze iskrzenie nie oznacza od razu sielanki, pojawia się jeszcze przepychanka, bijatyka. Jak to w naturze, wygrywa najsilniejszy, chociaż w przypadku tego przedstawienia to najbardziej "klasyczny" w tańcu osobnik pozna smak prawdziwej miłości.

Zobaczyłem coś co miało ręce i nogi, a właściwe rąk i nóg mogłoby dostać, gdyby spektakl miał drugą część. Ciekawe co by się urodziło? Dziewczynka czy chłopiec?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Estriol
https://pl.wikipedia.org/wiki/Andropauza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz