poniedziałek, 5 października 2015

Krótko o "Wodewilu warszawskim" Teatru Pijana Sypialnia.

Przedstawienie, do którego podszedłem nieco z dystansem. Na początku obawiałem się jakiegoś posmaku teatru amatorskiego /nie mylić z amatorszczyzną/, sam już nie pamiętam dlaczego. Sam prolog przedstawienia nie zapowiadał pozytywnego zaskoczenia, jakie później nastąpiło. Przy finale wiedziałem, że to nie ostatni raz mojej przygody z wodewilem.

A na scenie niesamowite szaleństwo, pozytywnie zakręconego towarzystwa. Przede wszystkim zaskoczył mnie ruch sceniczny. Duże brawa dla osoby układającej te nie zawsze naturalne ustawienia, ale bardzo sprawne i na miejscu. Zwłaszcza sekwencja karuzeli i szybkiego "cofnięcia się czasu". Po drugie: bardzo dobre ustawienie wokalu i zespół muzyczny na żywo. Nawet w niezbyt ciekawej przestrzeni takie połączenie daje jakość, siłę wyrazu. Po kolejne: bardzo sprawny zespół aktorski i niesamowita vis comica występujących. Nie wiem jak się ukonstytuował zespół, ale jeśli ktoś zajmuje się castingiem, dawniej był to drugi reżyser, to zasłużył na nagrodę co najmniej jakąś miejską-warszawską.

Przepraszam, że tak krótko i może nie na temat, ale żyję nadzieją, że zobaczę "Wodewil..." jeszcze raz i dopiszę coś jeszcze. Pamięć już krótka, ale nie mogłem nie opisać tej niespodzianki artystycznej. Jeśli nie pamiętam już dokładnie treści przedstawienia, to na pewno zapamiętałem niesamowitą energię płynącą ze sceny i uśmiech mój oraz widowni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz