„The Blue Room”. Znów o produkcji
teatru PWST. Tym razem faceci bardziej z krwi i kości, tym razem scenariusz bez
rzucania na kolana, tym razem pytanie: po co to wszystko?
Jeśli zaczniemy od pytania: po co
to wszystko? To odpowiedź brzmi: nie wiem. Ani zaskakującego aktorstwa, ani
zaskakujących scenicznych rozwiązań. Nie przepadam za wszelkimi rankingami, bo
jak na przykład porównać Aleksandrę Śląską z Meeryl Streep, jednak patrząc na
propozycje dostępne w ostatnim czasie na afiszu teatru PWST, wybiorę
„Samobójcę” zamiast „The Blue Room”.
Podstawą działań scenicznych są
duety damsko-męskie. Pomiędzy duetami a oczekującymi lub odpoczywającymi po
swoich epizodach pozostałymi członkami zespołu aktorskiego czasami dochodzi do
interakcji, ale mają one charakter kosmetyczny czy typowo techniczny, jak na
przykład podanie rekwizytu czy zmiana dekoracji. Kolejną zasadą są wymiany
aktorskie pomiędzy kolejnymi epizodami, jedna z postaci staje się partnerką/partnerem w kolejnym duecie. Żadnego zaskoczenia, z
puli pozostającej w oczekiwaniu wykruszają się kolejne osoby, metodą
wykreślania i na podstawie różnicy płci odgadujemy, kto będzie brał udział w
kolejnym spotkaniu damsko-męskim. Nawet pojawienie się osoby trans jest
zabiegiem zupełnie niepotrzebnym. Ot, taka ciekawostka, bardziej ciekawi
umiejętność poruszania się aktora w butach na obcasie niż jego sceniczna
motywacja psychologiczna.
O czym zatem jest spektakl? Spektakl
jest przede wszystkim o seksie. Brakuje w nim właśnie psychologii postaci, są
tylko zarysy kobiet i mężczyzn, bez zajmującej historii. Seks jest w tym
wydaniu kalekim erotyzmem. Nie ma nic wspólnego z miłością, bohaterowie
uprawiają go i przechodzą do następnego epizodu. Porzucona postać z pierwszego duetu,
staje się postacią łączącą całość z ostatnim epizodem. Ani to głos przeciwko
społecznemu przyzwoleniu na niewierność, ani głos za wyższością miłości nad
cielesnym aktem. Nuda niczym w Brnie.
Najlepszy duet to ten, w którym
bohaterka jest aktorką. Zaskoczyło mnie zastosowanie teatru w teatrze,
natomiast mocno zmęczyło nerwowe krzyczenie bohaterki. W teatrze, zwłaszcza na
scenie studyjnej, środki powinny być bardziej oszczędne.
Nieco wyżej i nieco lepiej
podczas następnego dyplomu!
http://www.pwst.krakow.pl/the-blue-room
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz