Przyjazd do Krakowa to zawsze wielkie atrakcje. Wjazd od strony Zakopianki obfituje w atrakcje, to jedno z niewielu miejsc w mieście, przy którego pokonywaniu marzy się przesiadka w tramwaj. Tak, to brzmi nieprawdopodobne, ponieważ uważam, że stolica Małopolski nie zachęca do korzystania z komunikacji miejskiej.
Jazda autobusem nr 704. Zrobiono wszystko, żeby nie korzystać z tego połączenia. Za mało połączeń, małe pojazdy, ślimacze tempo. Nie wiem dlaczego nie ograniczono na tym ograniczonym szerokością odcinku ruchu samochodowego. Zrobiono wszystko, żeby nie przesiadać się z tramwaju na ten właśnie autobus, tylko jak najdłużej siedzieć w tramwaju. Tramwaje rzucone w objazd w Aleję Pokoju zwiedzają ją za sprawą zbyt częstych przystanków. To taka ulica pod tramwaj turystyczny, tylko zabytków za oknem brak. Często kierując się na przystanek Stella-Sawickiego nie wysiadam z tramwaju przy Rondzie Mogilskim, tylko jadę aż do przystanku Nowohucka i pieszo docieram do celu. Czasu aż tak bardzo nie tracę, a przyjemność podróżowania nieco większa.
Ostatnio w prasie można było przeczytać, że Kraków też chce mieć metro. Nie wierzę, żeby w tym stuleciu ten plan się ziścił. Są o wiele ważniejsze wydatki. Nie wiem też czemu, marząc o kolei podziemnej, trasa tramwajowa remontowaną ulicą Mogilską nie jest prowadzona pod ziemią, niczym pre-metro. Byłby to jakiś postęp, a tak wciąż tramwaj będzie pokonywał skrzyżowania w sposób tradycyjny, pomimo że usłyszymy zapewne o systemie "pierwszeństwo dla tramwaju". Często tramwaj jadący ulicą Wielicką musi się zatrzymać, aby mógł się wyrzucić poza główny ciąg komunikacyjny lub wjechać weń na nowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz