"Bądźmy szczerzy, krytyka jest bezradna wobec takiego uprawiania teatru. Zwłaszcza krytyka starego typu, nauczona, że teatr coś interpretuje - może tekst, może po prostu rzeczywistość - a krytyk sprawdza koherencję owej interpretacji, jej konsekwencję i logikę. Dziś koherencja nie jest w cenie, ponieważ teatr przeważnie nie tyle interpretuje temat, ile buduje wokół niego kokon skojarzeń, odniesień i asocjacji. Ciąg zdarzeń nie musi prowadzić dokądkolwiek, wystarczy, że wizje są atrakcyjne, efektowne i błyszczące tudzież odsyłają do problemów i pytań, które akurat się nosi w świecie. Żeby czytać użyte znaki, trzeba by znać wszystkie telewizyjne hity serialowe, z których pożyczane są sygnały na temat postaci, trzeba by rozpoznawać cytowane songi, pamiętając, jaki zespół i w jakich okolicznościach je śpiewał. A cała ta wiedza i tak będzie zbędnym bagażem, gdy okaże się, iż cytat lub odniesienie bynajmniej nie ma implikować myślowych konsekwencji. Ma jedynie służyć chwili, robić nastrój, nasycać scenę odpowiednią barwą emocjonalną. Staroświecka krytyka analityczna nie ma tu żadnego pola do popisu".
Jacek Sieradzki, Piaskownica, Dialog 10/2015, str. 61.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz