środa, 18 lutego 2015

Zielony bis, czyli pożegnanie z Sylwestrem na polską nutę w Teatrze Rozrywki.

„Sylwester na bis” to przede wszystkim produkcja całego zespołu. Możliwość spotkania członków wszystkich zespołów scenicznych chorzowskiego teatru, to bardzo dużo dla kogoś, kto rzadko bywa w teatrze, jak i dla osób, które uwielbiają chorzowską scenę. Corocznie czekam z niecierpliwością na kolejny „Sylwester”.  Raz są lepsze, raz są gorsze… jak życie.

Ostatni „Sylwester” tradycyjnie miał swoje perełki: Alonę Szostak w utworze Petersubrskiego, Elżbietę Okupską w utworze Bajora jak i w duecie Rafałem Gajewskim, cygańską Barbarę Ducką wyglądającą nieziemsko, Izabellę Malik fantastyczną w telefonach i równie dobrą w kasie/seksie, Marię Meyer rewelacyjną w każdym wykonaniu, Marzenę Ciułę, która była zjawiskową kobietą, choć chciała nią tylko być.  

Potwierdza się stara reguła, że osobowość sceniczną zdobywa się z wiekiem i doświadczeniem. Nikt z młodszych wykonawców nie zachwycił. Stara kadra wciąż zawyża poprzeczkę, interpretuje piosenki z tak wysokim mistrzostwem, ze trudno dogonić tę czołówkę. Wielkie gwiazdy potrafią stać samotnie na scenie i zainteresować swoją kreacją na długo. Takich wykonawców w Chorzowie na szczęście nie brakuje!

Każdy „bis” jest zupełnie inny. Zdarzało się, że w tej samej produkcji zabrakło jakiegoś wykonania, dlatego jeśli widziało się jeden „bis”, trudno mówić, że widziało się cokolwiek, a każdego roku trzeba obejrzeć kolejny nowy „Sylwester na bis”. Pisząc tę słowa posiłkuje się również zdjęciami z próby generalnej przedstawienia i nieco zasmucił mnie fakt, że niektóre „numery” tam udokumentowane nie były przeze mnie widziane. Na „Sylwestrach” pojawiam się niejednokrotnie, zdarza się, że pojawia się niedosyt, kiedy wcześniej widziana piosenka „wypadła” z programu.

Dziękuję wszystkim mężczyznom za wszelkie kobiece przebrania. „Będzie śmiesznie, gdy chłop za babę się przebierze” – i tak też było. Dystans do własnej męskości, odkrywanie tego co kobiece może zaskoczyć i rozbawić widownię.

Przyznam szczerze, że był to  najsłabszy „Sylwester” z ostatnich kilku edycji. W czym tkwił problem? Być może repertuar na polską nutę został źle dobrany, młodzi mierzący się z legendami polskich kompozytorów i autorów tekstów przepadli w przedbiegach, jakby dla niektórych za wcześnie na takie wyżyny repertuarowe. Nie jest to zarzut przeciwko młodym, bo były "Sylwestry", w których młodsi doświadczeniem śpiewający wypadali wybornie, na przykład, jeśli pamięć nie szwankuje, wykonanie piosenki Amy Winehouse sprzed lat.

Przyznam się też, że sympatycy teatru z pierwszego rzędu żegnający się z tym tytułem bardzo pomogli ostatniemu „Sylwestrowi”. W poprzednich latach psuli to, co było dobre, tym razem naprawili to, co było czasami średnie. Proponuje w przyszłości wykorzystać ich jako kolaudatorów prób generalnych oraz podrzucających pomysły na reżyserię.

W tym tekście piszę o „zielonym” – pożegnalnym spektaklu. Nie każdy widz jest wtajemniczony w takie wydarzenie kupując bilet, w związku z tym może być nieco rozczarowany ogólnym wyrazem artystycznym. O takich spektaklach należy sprawniej informować, że spektakl może wyrwać się spod kontroli i stać się spontanicznym happeningiem.

Uważać też trzeba na to, by nie zepsuć czegoś, co już dosięga doskonałości. Tym razem niewiele brakowało, żeby Elżbiecie Okupskiej zepsuć wspaniałą interpretację piosenki pt. „Ogrzej mnie”. I tak uważam, że widz z futrem pojawił się o kilka sekund za wcześnie, gdyby podszedł do aktorki jeszcze szybciej, byłoby to średnie wykonanie, ponieważ aktorka dopiero wyciszała się po swojej interpretacji.

Poza tym nie bawią mnie już rzucane rzeczy na scenę, o wiele barwniejsze są wchodzące w interakcje z występującymi osoby z klubu sympatyków. To dopiero odwaga pojawić się na scenie oraz pokaz pomysłowości, jak zaistnieć, żeby nie zepsuć komuś występu. Mamy przed sobą kolejny rok na przemyślenia. Kiedy rzuca się cokolwiek pod stopy zespołu tanecznego, zawsze robi się niebezpiecznie. Najprostsze sposoby są najlepsze na złamanie nogi.

Uważam, że piosenki z tego przedstawienia powinny być nagrane, samo przedstawienie udokumentowane wizyjnie. Naprawdę warto coś takiego mieć w archiwum domowym.

http://www.teatr-rozrywki.pl/repertuar/69.html?view=event

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz