poniedziałek, 15 lutego 2016

Bardzo krótko o baletowych "Dziadkach do orzechów": bytomskim i krakowskim.

W ostatnim czasie tak się złożyło, że miałem szczęście obejrzeć ten sam tytuł klasyki baletowej na dwóch scenach: Opery Śląskiej i Opery Krakowskiej. Niestety, jedno muszę ze smutkiem przyznać, muzyka Czajkowskiego na żywo nie wywołała u mnie żadnych emocji. Nie wiem, co się działo w kanale orkiestrowym, że z tak mizernym skutkiem działano na mnie. Nie "zachwyciła" mnie również choreografia. Przyznam się, wynudziłem się. Nic nowego dla czytających ten blog. Po powrocie do domu włączyłem internet, wyszukałem moskiewski Teatr Wielki, obejrzałem Maximową z Vasiljewem i chociaż to był tylko ekran monitora, to archiwalny zapis miał niesamowitą moc. I na tym zakończę ten wpis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz