czwartek, 31 marca 2016

Opis zdarzenia i wypadkowej wynikającej z sytuacji, w której nie uczestniczyłem.

Ostatnio zaprzyjaźniona ze mną osoba, niczym spowiednikowi, zwierzyła mi się, że nie mogła przeżyć rozczarowania poziomem spektaklu w jednym z czołowych teatrów krakowskich, w tym polskich, i w przerwie, po raz pierwszy w życiu, wyszła nie tylko ze spektaklu, ale i z teatru! 




Zmiana na mapie teatralnej Krakowa.

!!! 31 marca 2016 roku Teatr KTO zakończy (po 37 latach) działalność teatralną w budynku przy ul. Gzymsików 8!!!

W związku z tym 1 kwietnia inaugurujemy "SCENĘ KRAKÓW" - prezentacje spektakli w przestrzeniach Krakowa:
→ w Ośrodku Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora CRICOTEKA (ul. Nadwiślańska 2-4)
→ w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej MANGGHA (ul. M.Konopnickiej 26)
→ na Scenie Politechniki Krakowskiej - w Teatrze ZALEŻNYM (ul. Kanonicza 1)

Tradycyjnie naszą sceną pozostaną też przestrzenie plenerowe - place i ulice Krakowa
ZAPRASZAMY!
______________________________________________
za:http://teatrkto.pl/pl/repertuar/kwiecien-2016,150.html


EXODUS wielka przeprowadzka!
https://www.facebook.com/events/547145832129625/permalink/558273381016870/

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/220022.html


poniedziałek, 14 marca 2016

"Płatonow" w Narodowym Tatrze Starym - kosmiczny odlot w pustkę.

Widziałem bardzo kiepskie przedstawienie. Nie chcę oglądać takiego teatru. Nikomu nie polecam. Może młodym będzie się podobać. Miłośnikom klasyki nie za bardzo. 

Pierwsza część nudna i beznamiętna. Wiele osób przysypiało, wiele osób siedzących obok mnie zastanawiało się czy wyjść. Na widowni nie było nawet kompletu. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, to co na scenie i to co na widowni.

Nie rozumiem zabiegu zamienienia postaci męskich w damskie i odwrotnie. Nie znalazłem żadnego uzasadnienia. Może byłem zagubiony przez znudzenie, ale ze sceny też bił rodzaj zagubienia. Jakby zespół aktorski miał problem z identyfikacją własnych postaci i ich scenicznych życiorysów. Szukałem jakiejś ideologii do tego, ale nic nie wymyśliłem sensownego. 

Do tego UFO rodem z tandetnego teatru amatorskiego lądujące na horyzoncie. Do tego jeśli obcy to Żyd, a jeśli obcy, to zupełnie, czyli bohater Star Treka stylizowany na pół Wolkan pół człowiek. Jeśli kogoś zachwycają takie zabiegi reżyserskie, takie nieziemskie koncepcje, to chyba ma maksymalnie naście lat albo jest na odlocie.

Druga część z jakąś grą aktorską. Ciekawy Adam Nawojczyk, bardzo dobra Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Ewa Kaim rewelacyjna w monologu o kupnie majątku, jako osobne zdarzenie teatralne mogłaby wygrać jakąś ważną nagrodę, szkoda tylko jej wysiłku na takie odlotowe przedstawienie.

Nuda, nuda, nuda...

Unikać tego przedstawienia jak ósmego pasażera Nostromo!
________________________________________________
http://www.stary.pl/content.php?url=page/repertuar&id=34

niedziela, 13 marca 2016

"Kto się boi Virginii Woolf?" gdańskiego Teatru Wybrzeże - sex, drinks and... hell!

Współczesny tekst, który już jest klasykiem. O ile wersji filmowej nie da się lepiej zrobić, role Elizabeth Taylor i Richarda Burtona przeszły do legendy, to w teatrze można jeszcze wiele zdziałać. Gdański Teatr Wybrzeże to potwierdził. Zrobił spektakl bardzo dobry. Jeden z ciekawszych spektakli w ostatnim czasie, jaki miałem szansę obejrzeć.

Zatem spektakl jest bardzo dobry. Tekst sztuki należy do jednych z bardziej interesujących w "klasycznej" dramaturgii współczesnej. W ustach Doroty Kolak oraz Mirosława Baki dialog żyje i nabiera barw. Wspaniale zinterpretowany, umiejętnie kontrastowany. Nawet w scenach, kiedy aktorzy przebywają sami, nie zanudzają widza, wciąż czuje się energię życia w postaciach, nie beznamiętne podawanie tekstu. Nawet pytanie: co za nora - kto to powiedział? - nie męczy swoją powtarzalnością.

Młodzi aktorzy odstają nieco od gwiazd, ale tylko nieco, ponieważ jeszcze nie są aż tak dojrzali. Dopiero zaczynają swoją aktorską przygodę, bardzo dobrze wykonaną w tym spektaklu. Dobrze partnerują i słuchają tego, co dzieje się na scenie. Honey jest zatem bardzo dobrze zagraną kobietą bez właściwości. Dopiero przy ukłonach zauważyłem w niej osobę z krwi i kości. Partneruje jej dość sprawny Nick, który mógłby być bohaterem niejednej reklamy. Wygląda jak amerykański sen. Niestety, wraz z żoną trafia do prowincjonalnego piekła. Jeszcze dziewiczy trafiają do świata pełnego nieznanych dotąd zasad traktowania drugiego człowieka.

O ile w filmie sfrustrowane akademickie małżeństwo /on wykłada, ona jest jego żoną, ona jest córką kogoś ważnego na uniwersytecie/ wydaje się w pierwszych sekwencjach, że się kochają, tego nie widać w gdańskim przedstawieniu. Rozczarowanie życiem, którego nie zagłuszył alkohol jest bardzo widoczne i mocno sączy się ze sceny. Zaproszone młode małżeństwo /Nick dostał posadę wykładowcy, Honey jest jego żoną, a dokładnie została kiedy spuchła/ staje się celem odreagowania rzeczywistości przez starszyznę. Dołożyć gościom to ulubiona zabawa gospodarzy i krew leje się równie obficie jak alkohol. Udawana szczerość jest tylko taktyką służącą do osłabienia przeciwnika. Nie ma żadnych świętości. W tym wierność małżeńska, chociaż z powodu alkoholu, tym razem nie dochodzi do zdrady.

Polecam spektakl. Zaskoczył mnie bardzo. Również nagość w spektaklu, która jest uzasadniona artystycznie /scena z Dorotą Kolak - perełka/, ale mnie niepotrzebna zupełnie, nie Dorota Kolak, nagość!

Zarówno w filmie jak i w teatrze scena z parasolką równie wysoko dramaturgicznie. Nie myślałem, ze bez montażu można coś takiego uzyskać w teatrze.

Polecam ten spektakl uwadze. Gdybyśmy zapytali o celowość jego powstania, to tłumaczy go pokazanie współczesnego świata przez sfrustrowane elity, młodych pełnych nadziei w siebie i w przyszłość, a często będących tylko pionkami w grze. Refleksja po tym spektaklu jest również i taka: kiedy Nick i Honey będą na tyle silni, by dołożyć swoim gościom? Sztafeta pokoleń trwa.

Sex, drinks and... hell w dobrym wydaniu na scenie!
_____________________________________________________
http://www.teatrwybrzeze.pl/spektakle/kto-sie-boi-virginii-woolf