niedziela, 12 grudnia 2021

Dziś umarł Prokofiew - niech żyje teatr!

Dla mnie mistrzostwo świata pod względem artystycznym. Mumerus nie obniża poprzeczki. Pozostało wiele obrazów przed oczami, które trudno ubrać w słowa, chciałbym je doskonale odtworzyć, ale widziałem to przedstawienie dosyć dawno i nie będę mierzyć się z niedoskonałością pamięci. 

Jan Mancewicz to zjawiskowy aktor, doskonale prowadzący swoją postać, pięknieje ze sceny na scenę, nie można oderwać od niego oczu. Cudowna Anna Lenczewska. Brakuje mi słów, żeby opisać jej świadomość sceniczną oraz interpretację roli. Wspaniała gra zespołowa. Niesamowite kostiumy, które tworzą abstrakcyjny świat zdominowany przez polityczny terror. Przyprawiające dreszcze wszelkie motywy instrumentalne na żywo. Zaskakujący zabieg wykorzystania rolek do przemieszczania się przez aktora i wiele, wiele innych smaczków, które tworzą mistrzowską całość!

"Graj Szostakowicza albo zdychaj" -  na długo zostaje w pamięci. Scena koncertu z wykorzystaniem chleba mocna w swoim symbolizmie.  

W czasie kiedy kultura przeniosła się do sieci, a to co na żywo coraz częściej popada w komercję, żeby w walce o widza przetrwać czas obostrzeń, taki spektakl jak "Dziś umarł Prokofiew", jest nie tylko światłem w tunelu, że można robić dobry teatr, ale to także raj dla widza oczekującego wysokich lotów wrażeń podczas oglądania a po przedstawieniu refleksji nad życiem. 

 

PS. 

A propos wcześniejszych spektakli Teatru Mumerus. Nic nie może wiecznie trwać, jak śpiewała Anna Jantar. To dla mnie bardzo smutna wiadomość, wszystko przemija: "Stół" schodzi po ponad pięciu latach od premiery - zagraliśmy ponad czterdzieści razy. "Ampuć" też schodzi z afisza - grany był w latach 2009 - 2020 i osiągnął ilość blisko 100 pokazów. To zupełnie normalne, że po pewnym czasie spektakle teatralne kończą swój żywot - w tych wypadkach był to żywot spełniony" - informacja znaleziona w sieci.

_____________________________________________

http://www.mumerus.net/index.php?action=spektakle#

piątek, 10 grudnia 2021

Dyplomy AST Kraków.

Ciekawa energia, dużo interesujących pomysłów, a przede wszystkim powiew optymizmu, że w tym pandemicznym czasie wciąż można obejrzeć dyplomy krakowskiej AST. Że nie wszystko jest zamknięte i twórczość młodych wciąż powstaje i jest prezentowana.
 
Nie będę streszczał poszczególnych spektakli, więcej o nich można przeczytać w linkach poniżej. Obejrzane w poprzednim sezonie, trudno z tej perspektywy czasowej rzetelnie je opisać.
 
Jako widz wszedłem w rolę studentów, którzy żyją nadzieję, że będzie lepiej, że niedługo wróci normalność. Taka natura młodości. Skąd to wiem? Z własnego doświadczenia - jak mówiła jedna z bohaterek spektaklu pt. "Hey U". 
 
Niech te dyplomy pomogą znaleźć studentom drogę w życiu prywatnym oraz zawodowym. Jeśli wszystko potoczy się dobrze, i ja znajdę drogę do AST na te i kolejne dyplomy!
 

________________

http://krakow.ast.krakow.pl/spektakle/niepokoje-rez-grzegorz-mielczarek/

http://krakow.ast.krakow.pl/spektakle/popatrz-na-mnie-rez-ewa-kaim/

http://krakow.ast.krakow.pl/spektakle/hey-u-rez-agnieszka-glinska-w-ramach-festiwalu-boska-komedia/

Czy to ewolucja sztuki?

Niestety, miesiące minęły, a mnie tutaj nie było. W głowie w tym czasie powstało wiele tekstów, które jak widać lub nie widać, trafiły nawet nie do szuflady, tylko do zapomnienia. 

Rzadko byłem widzem przez ten czas. Przestałem umieć być widzem. To prawdopodobnie zanikająca u mnie umiejętność. 

Latem zderzyłem się z teatrem ulicznym, który mnie nie zachwycił. To nie tylko wina mojego zniechęcenia do jakości artystycznej obecnej sztuki ale też wypadkowa obostrzeń pandemii. Zderzenie jest tutaj na miejscu. Zderzałem się najczęściej z barierkami ochronnymi okalającymi przestrzeń gry. Nie wiem, kto czuł się przez bezpiecznie. Kuriozum nastąpiło w tych przypadkach, kiedy teatr uliczny a zarazem wędrujący przez przestrzeń miejską ulicami i placami, został zamknięty w kwadrat krat. Przypominało to zamknięcie dzikiego zwierzęcia w klatce w ZOO. 

Wiele zdarzeń już nie rzuca na kolana. Przypomina mi się dowcip, który w tym poście jest na miejscu. Co to jest teatr tańca bez tańca? To teatr ekspresji. Mam wrażenie, że coraz więcej wszędzie ekspresji a mniej jakości i czytelnego przekazu. Nawet tam gdzie niegdyś była pantomima, jest teraz jakiś ruch, najlepiej naturalny, który niczym nie wyróżnia aktora od widza, mistrzowskiego wykonania od amatorszczyzny.

Wszystko zaczyna być in progres. Kocham kiedy twórcy tłumaczą co mieli na myśli, jak bardzo poszukują, eksperymentują. Mam wrażenie, że literacki esej przy tym wszystkim to mistrzostwo formy. 

Sztuka ewoluuje wraz ze zmieniającym się światem. Widocznie są przestrzenie, w których nie chcę się zmieniać.