Jestem bardzo "na nie" a propos tego przedstawienia. Znów klasyka, bo "Tramwaj..." można traktować jako tekst klasyczny, w "nieco" uwspółcześnionej formie.
Jestem przeciwnikiem uwspółcześniania klasyki. Może kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale obejrzałem wiele nieudanych prób odmłodzenia tekstów, że dziś nie zachwycam się takimi przeróbkami. Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz coś mnie zachwyciło w tej stylistyce.
"Być może realia, w których został napisany Tramwaj zwany pożądaniem uległy znacznym przemianom i trudno na pierwszy rzut oka doszukiwać się w nich aktualnych i palących problemów. Niewielu z nas mogłoby na własne skórze odczuć stratę wielopokoleniowej plantacji bawełny czy przyjąć za normę sytuację niezamężnej kobiety w latach 50 XX w." - czytamy w programie do przedstawienia.
Czy konieczne było uwspółcześnianie tekstu? Od świata opisanego w "Tramwaju..." nie dzielą nas galaktyki. Osoby z lat 50 XX w. jeszcze żyją, co niektóre egzemplarze mają się całkiem dobrze, również te, które w tamtych czasach przeżywały młodość. A co do możliwych interpretacji? Plantacja bawełny może być symbolem współczesnych problemów kredytowych i strat mieszkań z tym związanych. Co natomiast z samotnymi kobietami i normami? O ile samotne kobiety wciąż nie mają łatwo, współczesny świat nie jest mimo wszystko stworzony dla singli. Zatem ten aspekt również nie jest niczym nowym. Nie wiem natomiast jak rozumieć wspomnianą normę? Jeśli patrzeć przez zapis tekstu to według niego normą było zamieszkanie samotnej kobiety w podrzędnym hotelu i oddawanie się nieznajomym mężczyznom?
Zatem mamy współczesność bijącą po oczach i uszach. Tekst przesiąknięty wulgaryzmami, które niczemu nie służą. Za dużo ich. Tracą swoją moc w tym przedstawieniu. Następnie współczesna i realistyczna dekoracja, z obowiązkową muszlą klozetową. Za dużo tego w ostatnich realizacjach w krakowskiej PWST. W "Jestem VIPem" były pisuary, w "Marii Stuart" też zapamiętałem jakieś sanitariaty...
Dodatkowo mamy pocięty tekst, którego fragmenty dublowane są przez zdublowane postaci. To się staje nieznośne do kwadratu. Zastanawiam się, jak to przedstawienie w warstwie tekstowej odebrały osoby, które nigdy nie zetknęły się z tekstem dramatu. Jeżeli genialne aktorstwo filmowe można zepsuć fatalnym montażem, to tym razem bardzo dobry tekst zepsuto powtórzeniami, współczesnymi wstawkami i "łaciną".
I czego mi zabrakło również? Młodości, energii, radości grania. Zabrakło aktorstwa, któremu bym uwierzył. Jedynie finał w wykonaniu Oliwii Nazimek /Blanche/ sprawia, że tę scenę można by obejrzeć jeszcze raz. Zagrane z wnętrza, subtelnie, prawdziwie.
Dla mnie stracona szansa na ciekawy dyplom. Szkoda, bo ten tekst broni się sam. Nie należało mu przeszkadzać.
________________________________________________
http://krakow.pwst.krakow.pl/tramwaj-zwany-pozadaniem
____________________________________________
http://krakow.pwst.krakow.pl/tramwaj-zwany-pozadaniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz