wtorek, 2 czerwca 2015

I nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować tak zwanej życiowej mądrości, czyli "Głupia mąka wariatów" w Mumerusie.

Zabieram się za pisanie o Teatrze Mumerus zawsze za późno. Jakby pisanie o spektaklach tego teatru na gorąco było zadaniem zbyt trudnym, a pisanie z obrazów przeszłości zapamiętanych przez niedoskonałą pamięć, usprawiedliwiało wszelkie nieścisłości.

"Głupia mąka wariatów" to spotkanie z prawdziwym teatrem. Z czernią kulis, ubogą maszynerią sceniczną, grą aktorską na wysokim poziomie, dawno nie spotkaną interpretacją tekstów, zmiennych nastrojów wewnętrznych w dość szybkich przejściach i słyszalność zespołu aktorskiego. Tego mogłaby pozazdrościć każda zawodowa scena!

"Głupia mąka wariatów", jakby o nas, zagubionych i poszukujących dla siebie miejsca. Taki teatr w teatrze. Śmiejemy się z samych siebie. Niby chcemy być wielcy, a wypadamy śmiesznie. Nawet patrząc na widownię zorganizowaną na scenie, sami zaczynamy mieć wątpliwości, czy my jesteśmy na miejscu i jakie są nasze motywacje wyjścia do teatru i kupienia biletu.

Jeśli już o teatrze w teatrze, to bardzo ciekawy jest epizod wychodzenia z teatru. Kiedy trzeba się przecisnąć pomiędzy nogami, brzuchami i wreszcie biustami kobiet. Aktorzy robią to perfekcyjnie!

Ktoś powiedziałby, że to teatr formy. W pierwszym czytaniu można mieć takie wrażenie, ale to teatr przede wszystkim słowa, z jego perfekcyjnej interpretacji wynikają wszelkie działania. Słowo staje się źródłem tworzenia obrazów scenicznych.

Zespół aktorski tworzą cztery osoby, które opanowują przestrzeń sceniczną, działają w dwóch planach, ciągle coś się dzieje. Nie wiem jak udało się umieścić dwa plany gry na tak małej przestrzeni. To już kategoria: mistrzostwo świata!

Teatr, który podaje mi wszystko na tacy jest mało interesujący, jeśli w głowie mam setki możliwości interpretacyjnych, oczywiście popadam w panikę, że z moją inteligencją jest coś nie tak, że nie odnajduję jednej, najwłaściwszej myśli, ale dzięki temu, że ćwiczę tym sposobem mózg, mam nadzieję, że po latach dojdę do jednego słusznego wniosku.

Przykro mi, ale nie napisze o czym jest ten spektakl. Powiem tylko, że uruchamia w nas coś, co posiadaliśmy jako dzieci, że rozumieliśmy rzeczywistość nie nazywając jej. Po wyjściu z "Głupiej mąki wariatów" czujemy podskórnie wszelkie sensy, znaczenia, ale ku naszej rozpaczy nie odnajdziemy dla nich odpowiednich słów. Stwierdzenie: czułem, że zrozumiałem teatr - będzie trafne.

Spektakl opowiada o  naszym życiu niczym w kanonie. Sekwencje powtarzają się, jednak jesteśmy dojrzalsi o kolejne doświadczenie, jesteśmy nad tym samym punktem, ale mamy dla niego inną juz perspektywę. Pojawiają się subtelne smaczki związane ze zmysłowością, nawet nieco rozwiązłości. W tym wypadku to czysta poezja. 


Dziękuję Mumerusie!


http://www.mumerus.net/index.php?action=spektakle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz