środa, 3 grudnia 2014

Ciekawostki komunikacyjne miasta Krakowa. Rzut okiem przez pieszego.



Dworzec Główny w Krakowie, zagadka dla odwiedzających po raz pierwszy to miasto. Jest jeszcze Dworzec Główny Tunel, Dworzec Główny Zachód i Dworzec Główny Wschód. Jeśli patrzeć na tę ciekawostkę przez pryzmat komunikacji miejskiej, to przystanek tramwajowo-autobusowy o nazwie Dworzec Główny znajduje się w lekkim oddaleniu od obecnie używanego i wciąż nowoczesnego Dworca PKP. Poza tym przejścia pomiędzy wymienionymi punktami docelowymi nie zawsze odbywa się w zadaszeniu, co jest niekomfortowe przy gorszej pogodzie. Tak naprawdę to stworzone nazewnictwo nie zostało przemyślane. Jeśli odnośnikiem byłby przystanek Dworzec Główny, to Dworzec Główny Tunel powinien się nazywać Dworzec Główny Północ, a wcześniej wymienione odpowiednio Północny Zachód i Północny Wschód. W tej opcji przystanek Poczta Główna należałoby przemianować na Dworzec Główny Południe. Tylko sąsiedztwo historycznego budynku kolejowego Dworca Głównego tłumaczy pozostawienie obecnego przystanku Dworzec Główny na swoim miejscu. Tak naprawdę Dworzec Główny Tunel jest najbardziej centralny i podperonowym punktem odniesienia, bez rozszerzenia Tunel, nazwa byłaby strzałem w dziesiątkę.  

Przystanek tramwajowo-autobusowy Dworzec Główny dzieli ponad czterysta metrów w linii prostej z przystankiem tramwajowym Dworzec Główny Tunel. Ten sam przystanek z Dworcem Głównym Zachód dzieli ponad trzysta pięćdziesiąt metrów, na szczęście można pomiędzy nimi przemieścić się tramwajem.

W ogóle centrum komunikacyjne doklejone do Galerii Krakowskiej z każdej strony jest niepotrzebnym misz-maszem. Rozumiem, że pierwszy wykop pod „krakowskie metro” miało miejsce w latach siedemdziesiątych i od tego wszystko się zaczęło. Nastały nowe czasy, szkoda, że centrum przesiadkowe „kolej-autobus-tramwaj” nie zaskakuje. Regionalny Dworzec Autobusowy jest za mały i w tłoku codziennego przerobu pasażerskiego traci swą reprezentacyjną moc, w tunelu znalazł się na szczęście tramwaj, w drugim tunelu niepotrzebnie samochody osobowe, a autobusy rzucone po macoszemu od wschodu po zachód. Dlaczego nikt nie wpadł na pomysł podobny do rozwiązania katowickiego pod dworcem PKP, żeby przystanki autobusów komunikacji miejskiej były w jednym miejscu? A może należałoby znaleźć zupełnie inne miejsce na kolej i autobusy dalekobieżne, jak w Berlinie dla nowego dworca Hauptbahnhof?

Również interesujący jest przystanek Politechnika, dla którego zabrakło miejsca na połączenie górnej „trójki” z dolną „pięćdziesiątką. Coś mogło szybciej wjechać pod ziemię, coś szybciej wyjechać, żeby wszystko było w jednym miejscu. A tak mamy leżące nad/pod sobą przystanki. Przecież miejsca nie brakuje, zabrakło pomyślunku. Dojście do przystanku górnego w kierunku centrum z autobusu, którego przystanek jest po przeciwnej stronie i również w orientacji na centrum jest niczym poligon dla naszej cierpliwości. Z autobusu schodzimy w przejście podziemne, wychodzimy z niego w kierunku intersującego nas peronu tramwajowego, do pokonania zostało tylko jeszcze jedno przejście dla pieszych. Owszem, na docelowy peron dochodzi winda, jednak korzystanie z niej trwa za długo, a miejsca można było zaplanować i na schody, i na windę.

Czasami mam wrażenie, ze częściej myśli się o komforcie samochodów, żeby szybko opuściły centrum, a najmniej o pieszych. Chociaż tramwaje z autobusami też nie mają łatwo, stoją stadami przy tej Politechnice czekając na możliwość włączenia się do ruchu. Tam powinien być przystanek potrójny zamiast podwójnego.

Jak to dba się o pieszych w Krakowie? Czasami bywa z tym różnie. Podam kilka przykładów. Dworzec komunikacji miejskiej przy Powstańców Wielkopolskich. Wysiadający i udający się w kierunku przystanku tramwajowego w stronę Bieżanowa powinni przejść przez pozbawione świateł przejście dla pieszych, następnie przejść przez trzyetapowe przejście dla pieszych ze światłami, a następnie kolejne już na peron tramwajowy. Bardziej niepokorni oraz bardziej sprawni nie korzystają z pierwszego przejścia, na którym w godzinach szczytów można zostać przyblokowanym, jeśli zabraknie kulturalnych kierowców ustępujących pierwszeństwa pieszym. Udają się trawnikiem na wysepkę pomiędzy trasy samochodowe, jakby nie można było od dworca komunikacji miejskiej przez całą wysepkę poprowadzić ciągu pieszego z barierkami ochronnymi. Nie wspomnę o możliwości poprowadzenia przejść podziemnych, bo miejsca tam od groma. Inny przykład to przejście dla pieszych przy ulicy Limanowskiego przez szyny tramwajowe w kierunku przystanku Plac Bohaterów Getta. Tam też nie brakuje miejsca na poszerzenie jezdni i połączenia przejścia pieszego z peronami przystanku tramwajowego. Dla niektórych byłoby to skrócenie drogi i zrezygnowanie z korzystania z przejścia podziemnego. Przykładem zupełnego galimatiasu dla ciągów pieszych jest Rondo Mogilskie. Osoby które dojechały autobusem pod Operę – przystanek przy ulicy Lubicz, a chciałyby skorzystać z autobusu w kierunku Ronda Grzegórzeckiego – przystanek przy Alejach Postania Warszawskiego, tym razem schodzą pod rondo, przechodzą tory tramwajowe, przechodzą drugie tory tramwajowe, przechodzą trzecie tory tramwajowe, nie liczę ile razy trzeba przejść ścieżkę dla rowerów, dodam tylko, że spowalniają nas każdorazowo światła. Za pierwszym razem korzystania z tego przesiadkowego fenomenu, tkwiło we mnie przekonanie, że to wina jakiegoś remontu i zmiany organizacji ruchu. 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Tunel_Krakowskiego_Szybkiego_Tramwaju

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz